Pirates of Skull Cove

Gry o piratach nie są ostatnimi laty w modzie. Kiedyś, owszem, było inaczej, w czasach Amigi to właśnie przygody dzielnych korsarzy budziły olbrzymie emocje, a takie tytuły jak Pirates! czy Monkey Island sprzedawały się w setkach tysięcy egzemplarzy. Tropikalne wyspy, bezkresne morza, złoto i śliczne branki były tym, co przyciągało graczy przed monitory. Wszystko wskazuje jednak na to, że ludzie się zmienili. Dziś kosmos, druga wojna światowa i brutalne gangi są czynnikiem gwarantującym sukces. W ostatnich 3 latach jedynie dość podobne RTS-y Cutthroats i Corsairs liznęły tematu piractwa i osiągnęły coś więcej niż tylko wpis do zeszyciku z napisem „wydane”; niestety także i one w zaledwie poprawny sposób opowiadały o piractwie… Czyżby więc brodaci faceci z przepaską na oku i śmiertką wyszytą na czapce mieli na zawsze odejść w zapomnienie?
PIRACI W WESTWOOD

Wszystko wskazuje na to, że nie. Wielka kompania Westwood, znana m.in. z serii Command & Conquer, zamierza ów stan rzeczy zmienić i wypuścić na rynek program poświęcony piractwu. Przygotowywany specjalnie dla Playstation 2 Pirates Of Skull Cove pozwoli graczom wziąć udział w morskiej bitwie i ruszyć na poszukiwania zaginionego skarbu (którym nie jest żaden nędzny T-Shirt, a skrzynia pełna złota). Pod warunkiem oczywiście, że ma się nerwy ze stali – w końcu grabienie skarbców i palenie portów wymaga nie tylko hartu ducha, ale i odwagi, zdecydowania i precyzji.
PARA JAK Z SAMOWARA

W Pirates Of Skull Cove wcielić się można w jedną z dwóch postaci: Christiana Payne bądź Katerinę de Leon. Dokonany na samym początku wybór ma kluczowe znaczenie dla dalszej zabawy, albowiem bohaterowie ci są tak różni, że… właściwie każdy z nich mógłby stanowić serce zupełnie oddzielnej gry. Chłopak jest prawdziwym łamignatem, szelmą, który z niejednej czaszki pokonanego wroga wino pił. Kocha przygodę, kocha wielkie oceany, szczęk szabel, trzask muszkietów, bram pękających pod naporem tarana, wreszcie i pisk porywanych kobiet, jakże cieszący serca zatwardziałych wilków morskich. Historia jego życia, którą rozwijamy w Pirates Of Skull Cove, przepełniona jest żywą akcją, napadami na wioski położone w pobliżu dostępnych dla statków zatok, poszukiwaniem skarbów i napadami na kupców przysparzającymi Christianowi sławy. Katherina to dla odmiany kobieta łagodna, ów puch, który niby to leci wraz z wiatrem, lecz jakimś cudem nigdy nie wiadomo, w którą stronę. Córka jednego z lokalnych gubernatorów preferuje działania zakulisowe, wściekłe intrygi, zagadki i niespodzianki. Jest mistrzynią zawierania umów na czas ściśle nieokreślony, specjalizuje się w zdradach i pułapkach, w których złapani mężczyźni szamocą się niczym pochwycone dopiero co ryby.
PRIVATEER? STARE…

Pirates Of Skull Cove umożliwia też zabawę w trybie Privateer (z ang. statek korsarski). Nie chodzi tu oczywiście o kosmos i łupienie księżycowych baz, co niektórzy starsi gracze mogliby sobie wydumać. Privateer umożliwia kształtowanie swojej własnej historii, działanie w sposób całkowicie dowolny, tj. samodzielne rozbudowywanie statku (brać armaty czy zostawić miejsce na zrabowane towary?), grabienie wiosek i wysp zamieszkanych przez łowców głów, paranie się magią, poszukiwanie pałacu Neptuna i Nimf (w takim ZOO to by miały powodzenie!). Przygód więc nie zabraknie.
PLEJAK DRUGI RULEZ

Oprawa graficzna gry ma być godna Playstation 2. Trójwymiarowy świat, kilkanaście różnych modeli statków, 7 mórz, tony złota i prochu, ścieżka dźwiękowa wygrana przez orkiestrę – wszystko to ma uczynić z Pirates Of Skull Cove hit na miarę starych, dobrych Pirates!. Już niedługo przekonamy się, czy Westwood podołał wyzwaniu…